fot. http://bi.gazeta.pl/
Moment w którym Polska zabroniła palaczom „puszczać dymka” w miejscach publicznych, był idealną okazją dla producentów e-papierosów. Ich zwolenników przybyło niemalże z dnia na dzień, ponieważ jest to alternatywa zdrowsza, tańsza, wygodniejsza i nieobjęta żadnym zakazem.
Kiedy e-papierosowy boom powoli mijał, zaczęły pojawiać się pytania o to, czy faktycznie mamy do czynienia z produktem bez wad. Zwłaszcza osoby niepalące pytały, czy dla nich – jako biernych palaczy – nie jest to szkodliwe. Wśród palących narastały dyskusje: pomaga ostatecznie rzucić palenie, czy uzależnia jeszcze bardziej niż tradycyjny papieros?
Większość z nas zdaje sobie sprawę z tego, że olejek którym napełniany jest elektroniczny papieros, to również nikotyna. Wprawdzie jest to płyn pozbawiony substancji smolistych, jednak nawet olejki „zerowe” [bez zawartości nikotyny] mogą uzależniać. Czasem problem nie leży jedynie w spożywanej używce, ale w samym odruchu sięgania po gadżet.
- Mówiąc o uzależnieniu zapominamy często, że aby uzależnić się od czegoś, wcale nie musimy wprowadzać substancji do organizmu. Używki mają za zadanie polepszyć nasze samopoczucie, zatem są regulatorem nastroju. Ale są takie czynności, niektóre traktowane też jako uzależnienia - jak oglądanie pornografii, internet czy hazard, które nie wstrzykują nam substancji uzależniających, ale w podobny sposób napędzają produkcję neuroprzekaźnika, który daje nam uczucie euforii – mówi Rafał Zieliński, elbląski psycholog.
Zadamy sobie pytanie: Cóż złego jest w poprawianiu sobie nastroju, jeśli nie wpływa to niekorzystnie na stan naszego zdrowia?
- W nietypowy sposób wyzwalamy poczucie szczęścia. Sprawdzone dotąd, codzienne zachowania i czynności już nas tak nie cieszą, więc sięgamy po to co nas "uszczęśliwia" coraz częściej. I tu znów wpadamy w błędne koło, ponieważ po pewnym czasie dana dawka lub częstotliwość wykonywanej uzależniającej czynności już nam nie wystarcza i sięgamy więcej i mocniej – tłumaczy specjalista.
We wspieraniu z pozoru niegroźnego przyzwyczajenia utwierdza nas fakt, że e-papieros jest dziś uznawany za coś modnego, stylowego. Dyrektorowie szkół muszą mierzyć się z uczniami, którzy korzystając z braku zakazów, z dumą używają swoich „e-fajek” nawet na szkolnych korytarzach. Zastąpienie tym nowoczesnym wynalazkiem śmierdzących papierosów stwarza wrażenie, że osoba decydująca się na taki krok osoba, naprawdę dba o siebie, zasługuje więc na większy szacunek.
Pytanie jest takie, czy uzależnianie się od niewielkiej ilości nikotyny oraz od odruchu, jakim jest sięganie po papierosa, nie ułatwia drogi kolejnym uzależnieniom? – dodaje Rafał Zieliński.
Jesteśmy ciekawi, jakie jest na ten temat zdanie naszych czytelników. Zapraszamy do dyskusji.