W domu Bożeny Znarowskiej dumnie błyszczą dziesiątki pucharów i nagród, jakie – tylko w ostatnich latach – zdobyła pokonując biegiem dystanse, które tych mniej aktywnych przyprawić mogłyby o zawrót głowy. Na co dzień - pielęgniarka w Oddziale Urazowo- Ortopedycznym Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu. Po pracy - zapalona biegaczka na długich i baaardzo długich dystansach.
Drobna i niewysoka, nieco ponad 50-letnia kobieta tryska energią i uśmiechem. - To zasługa tego, że biegam. – przekonuje Bożena Znarowska, dodając, że regularne uprawianie sportu przekłada się na jej kondycję zdrowotną i ogólnie rozumianą pogodę ducha.- Kiedy biegnę, wszystko inne staje się nieważne- mówi.
Przygoda Bożeny Znarowskiej z bieganiem zaczęła się jeszcze w liceum. Uczennica Szkoły Pielęgniarskiej w Sztumie trenowała wówczas w klubie prowadzonym przez Ryszarda Mozarskiego, gdzie z sukcesami pokonywała średnie dystanse. Ćwierć wieku później trafiła w internecie na informację, że jej dawny trener wciąż zajmuje się organizacją zawodów i … postanowiła mu się przypomnieć. Zaczęła od ćwiczeń i pokonywania kolejno: jednego, dwóch, pięciu kilometrów. Po to, by w maju 2007 roku wystartować, w Sztumie właśnie, w Biegu Solidarności na dystansie 5 km.
- I tak poznałam ludzi, dla których bieganie jest pasją i sposobem na życie. I na nowo zachwyciłam się bieganiem. Zapragnęłam pokonywać coraz dłuższe dystanse. Zawzięłam się na siebie! To wtedy narodziło się marzenie o starcie w maratonie ( 42 km 195 m). - I to marzenie spełniło się już jesienią tego samego roku. – wspomina z błyskiem w oczach Bożena Znarowska.- Wystartowałam wówczas w swoim pierwszym w życiu maratonie (po elbląskiej Bażantarni) i zdobyłam tam I miejsce w swojej kategorii wiekowej ( 40-50 lat), z czasem 4 godz. 50 min.
- To było dla mnie mordercze wyzwanie! Pamiętam, jak po tym maratonie do końca dnia nie mogłam się ruszać! Ale… trzy dni później było już wszystko w porządku i powróciłam do treningów. Wirus został zaszczepiony!
Już miesiąc później Bożena pobiegła w Maratonie w Poznaniu, poprawiając swój czas do 4 godzin 26 minut. Teraz jej życiowy rekord to już… tylko 3 godz. 38 min.!
Osiem ostatnich lat życia Bożeny Znarowskiej to regularne wyjazdy na zawody, biegi, półmaratony i maratony. Startowała w imprezach w całej Polsce, była także w Rzymie i Barcelonie. Nie ma już dla niej życia bez biegania. Jak to godzi z pracą?
- Nie ma problemu. Czuję się dzięki temu silniejsza. Nie ma już sprawy, kiedy trzeba podnieść czy przenieść pacjenta. Wcześniej często bolał mnie kręgosłup. A jak zapatrują się na to współpracownicy z oddziału? – Koleżanki mnie nie tylko wspierają, ale i dopingują. Mam nadzieję, że są ze mnie dumne. – uśmiecha się Bożena, dodając, że kiedy przed laty zaczynała swoje starty w biegach na długich dystansach, biegało niewiele kobiet. – Dziś zdarza się, że w swojej kategorii wiekowej mam kilkadziesiąt konkurentek!
Najbliższe wyzwanie to dla Bożeny Znarowskiej start w Biegu Niepodległości organizowanym w Gdyni 11 listopada. Z tą myślą wytrwale trenuje. Najczęściej można ją spotkać w okolicach Bażantarni.
- Takie bieganie, w dodatku sukcesami, daje mnóstwo satysfakcji. Jednak najwspanialej jest, kiedy poprawiam swoje kolejne życiowe wyniki. Wtedy mam pewność, że moja ciężka praca nie idzie na marne. I …biegnę przez życie dalej.- śmieje się Bożena i … biegnie na swój dyżur na oddziale.
Anna Kowalska
rzecznik prasowy WSZ w Elblągu