fot. Konrad Kosacz
Proces rozwodowy w Elblągu trwa zaledwie 3 miesiące. W porównaniu z Warszawą, gdzie sprawy toczą się przez 3 lata, zdaje się to być tempem ekspresowym. Sędzia Ewa Pietraszewska przyznaje, że niektóre pary przemeldowują się do Elbląga, tylko po to, aby się szybko rozstać. Każdego miesiąca w naszym mieście rozwodzi się już 130 par.
Pierwszym powodem, dla którego pary decydują się na rozwód jest niezgodność charakterów. Drugie miejsce zajmuje zdrada, trzecie – alkoholizm. Termin "stare dobre" małżeństwo w obecnych czasach, wydaje się być więc archaizmem. W obliczu statystyk, tylko co trzecia para ma szansę na to, by małżeństwo przetrwało. Mówi się, że pozostałe 2/3 są ze sobą z powodu dzieci lub przyzwyczajenia, czy też uzależnienia finansowego.
Fakt, że rozwody w Elblągu przeprowadza się tak szybko jest dowodem na sprawną logistykę – tym bardziej, że w wydziale cywilnym, rodzinnym pracuje zaledwie pięciu sędziów. Najlepszy okres to ten kiedy, sprawy rozwodowe prowadzone w Elblągu trwały miesiąc i siedem dni.
- Wzrost spraw rozwodowych w Elblągu jest zauważalny, tak samo jak zmiana struktury tych spraw. Mamy dużo więcej spraw z udziałem elementu zagranicznego. Emigracja Polaków przełożyła się na to, że bardzo dużo spraw toczy się między naszymi rodakami, z których jedno przebywa poza granicami kraju. Powoduje to zmiany procedury, która przedłużają takie sprawy. 3 miesiące to jednak wciąż bardzo dobry wynik – mówi Sędzia Ewa Pietraszewska, prezes Sądu Okręgowego w Elblągu.
Rzeczywiście, w Gdańsku czy Olsztynie sprawy rozwodowe trwają około 6 miesięcy. Najwięcej rozwodów ma miejsce w województwach: zachodnio-pomorskim, lubuskim i dolnośląskim. Więcej rozwodów odbywa się w dużych miastach. Diagnoza nie jest optymistyczna. Każdego dnia rozwodzi się 176 tysięcy par na świecie.
Liczba rozwodów w Elblągu rośnie każdego roku. Chociaż jest to ciężkie doświadczenie dla par, bywa niekiedy oznaką siły – nie słabości, jak twierdzą sceptycy.