fot. Konrad Kosacz/elblag.net
Ciepła, życzliwa, uśmiechnięta i kochająca dzieci. Pani Ewa Cichońska jest pedagogiem w Szkole Podstawowej nr 25, funkcjonującej od jakiegoś czasu jako Zespół Szkół nr 2. To jej drugi dom i miejsce, które jak sama przyznaje nie pozwala myśleć o upływającym czasie. A upływa coraz szybciej. „ Kiedyś mówiłam, że w moim życiu są ciągle piątki, a teraz mi się wydaje, że ciągle Sylwestry”. Pani Ewa Cichońska również znalazła się w gronie kobiet 50 +, które zaproszono do projektu Galeria EL jest kobietą 50 +. Zdjęcia 50 Pań można oglądać w Krużganku Galerii El do końca lutego br.
Co w duszy gra kobiecie 50+?
Oj, szaleństwo jakieś. W tym wieku wszystko może grać. Dorosłe dzieci, spory bagaż wiedzy, doświadczeń, chęci i siła jeszcze całkiem spora.
Pięćdziesiątka to dla jednych pań ważna symboliczna liczba, dla innych jeden z wielu etapów. Jak jest w Pani przypadku?
Zawodowo to zawsze jest się gdzieś na początku i gdzieś na końcu, coś się zaczyna, coś się kończy, ale życiowo jestem na etapie późnego lata, zbierania plonów tego, co się zasiało. Mogę powiedzieć, że po pięćdziesiątce zaczyna zbierać się pierwsze żniwa.
Ale jest to też taki okres kolorowy, kobiety mówią, że to czas tylko dla nich... Czy rzeczywiście jest więcej czasu dla siebie?
Czasu dla siebie jest na pewno więcej, ochoty też jest jeszcze dużo. Można wiele robić, ale dochodzą inne rzeczy, na które człowiek poświęca dużo czasu. W moim przypadku to wnuki, więc znowu coś się dla mnie zaczęło. Chciałabym być szczera w tym co powiem: Jest pięknie, jest bogato, ale jakiś żal też się rodzi, że czas upływa. Jest takie poczucie szybkości przemijania czasu, no i pewien strach przed tym, co będzie, jak człowiek skończy pracować. Bo dopóki człowiek pracuje, wydaje się, że jeszcze jest młody, ma siłę, zapał, chęć, ale jakaś obawa, strach przed przyszłością też jest.
Myśli pani już o emeryturze?
Nie, o tym to nie.
A kiedy to nastąpi, ma Pani jakiś plan awaryjny?
No może w końcu będę miała czas na podróże, ponieważ nauczyciel to taki specyficzny zawód, że ma wolne w wakacje, kiedy jest drogo. Podróże, to to, co najbardziej lubię, no i spotkania z przyjaciółmi, bo na to bardzo brakuje czasu.
Według Pani, dojrzałość, wiek kobiety jest dziś plusem, czy raczej balastem, który ciąży?
Im człowiek jest starszy, tym bardziej się zmienia, przesuwa mu się taka granica starości. No bo kiedyś, jak ja miałam 25 lat, to już człowiek 30-letni był w takim poważnym wieku. Rzeczywiście, to co przeżyliśmy bardzo nas wzbogaca i daje nam niesamowitą wiedzę i powinniśmy czerpać od takich ludzi, którzy tej wiedzy mają dużo i chcą ją nam przekazywać. Takich ludzi trzeba słuchać, mieć dla nich czas. Kiedyś miałam osobiste przeżycia z taką starszą osobą i to mnie wiele nauczyło, ale też dało mi wiele dystansu do tego, co mnie kiedyś spotka. Dzięki temu doświadczyłam, choć późno, że to doświadczenie i wiedza, to co przeżyliśmy - to jest podstawa wszystkiego.
Wspomniała tu Pani o dystansie i doświadczeniu, a ja rozmawiając z kobietami, również słyszę o dojrzałości. Która z tych cech jest Pani zdaniem najważniejsza?
Nie potrafiłabym wybrać, bo dystans i dojrzałość... one wszystkie trzy są ważne. Nie potrafiłabym postawić na jedno – że to i tylko to. To jest tak, że to wszystko się razem komasuje i wszystko jest jednakowo ważne.
I jeszcze jedno pytanie. Po pięćdziesiątce czas płynie wolniej czy szybciej?
Oj zasuwa jak cholera. Kiedyś mówiłam, że w moim życiu są ciągle piątki, a teraz mi się wydaje, że ciągle Sylwestry. Im ma się więcej lat, tym szybciej.