Chociaż płeć przełożonego nie powinna mieć znaczenia, większość pracowników potrafi doskonale określić, czyje polecenia wolałaby wykonywać. Co ciekawe, największy wpływ na ich decyzję ma to, jakie sami zajmują stanowisko. Kogo wolą i z czego to wynika?
Biznes rządzi się swoimi prawami. Z badań przeprowadzonych na zlecenie firmy doradczej Deloitte wynika, że większość menedżerów wolałaby mieć szefa mężczyznę (40 proc.). Zaledwie 20 proc. ankietowanych postawiło na kobietę. Kiedy przyjrzeć się ich odpowiedziom dokładniej, okazuje się, że same panie preferują męskie przywództwo.
Na szefa mężczyznę postawiło 35 proc. kobiet, na szefową - 20 proc. Odpowiedzi ich kolegów były zbliżone - 45 proc. wolałoby pracować z mężczyzną, a 20 proc. z kobietą.
Za to dla większości pracowników niższego szczebla płeć przełożonego nie ma najmniejszego znaczenia. Aż 68 proc. z nich odpowiedziało, że nie przywiązuje do tego wagi, 22 proc. wybrałoby mężczyznę, a 8 proc. kobietę. Co więcej, w tej grupie pracowników to mężczyźni częściej niż kobiety wskazywali, że chcieliby, żeby to panie były ich szefami (13 proc. do 6 proc.)
Z czego wynikają te różnice w podejściu? Być może winny jest schemat i stereotyp szefa, z jakim pracownicy spotykają się na co dzień. Menedżerami najczęściej zarządzają mężczyźni, bo kobiet na wysokich stanowiskach zarządczych jest wciąż mało. Dlatego kiedy słyszą „szef”, od razu odpowiadają wedle schematu w którym jest to mężczyzna. Na niższym szczeblu częściej zespołami kierują osoby obojga płci, dlatego dla tych pracowników nie ma znaczenia, kto wydaje im polecenia.
A jakie jest Wasze zdanie? Chętnie je poznamy :)