Wśród problemów życia codziennego pierwsze miejsce zdobywa sobie przemoc. Zwykle nie zdajemy sobie z tego sprawy, bowiem ten przejaw patologii umyka naszej uwadze albo - co jest niepokojące - do tego rodzaju złych zachowań przywykliśmy i nie reagujemy na nie.
Czarno widzę przyszłość narodu, który nie szanuje ludzi słabszych: seniorów, dzieci, inwalidów. Martwię się o naszą przyszłość, ponieważ przykłady przemocy mnożą się, a my nie reagujemy.
Przemoc rówieśnicza
O przemocy w szkołach słyszymy od dawna. Ostatnie badania wykazały, że przemoc największe żniwo zbiera w szkołach podstawowych. Pojawiło się już specjalne okreslenie tego zjawiska - przemoc rówieśnicza. Z badań wynika, że ofiarami tego typu przemocy są osoby, z różnych powodów odbiegające od stereotypu przeciętnego ucznia. Najczęściej ofiarami są dzieci z biednych rodzin, ale nie brakuje wśród ofiar uczniów wyróżniających się w nauce, nieradzących sobie w zajęciach sportowych, o innym odcieniu skóry, o obco brzmiącym nazwisku.
Część elbląskiej kadry pedagogicznej nie zawsze potrafi zapobiegać patologii i likwidować złe nawyki, które uczniowie z pewnością przynieśli z rodzinnych domów. Bo agresja i chęć dręczenia bliźniego nie przychodzi na świat wraz z nowym życiem. Tego ludzie uczą się podczas kontaktów z rodziną i najbliższym otoczeniem. Wiadomo, czym skorupka za młodu nasiąknie, na starość trąci... Niewłaściwie rozumiane pojęcie "wychowanie bezstresowe" może również prowadzić do demoralizacji.
Seniorzy się skarżą
Hałaśliwe zachowanie, przekleństwa, spożywanie alkoholu w miejscach publicznych, nawet zaczepki to najczęstsze powody skarg seniorów. Do brzydkich incydentów dochodzi nawet w obrębie jednej kamienicy, gdzie obrażają ludzi starszych osoby znane niemal od urodzenia. Często słyszę skargi na nastolatków palących papierosy na klatkach schodowych oraz na ich rodziców, którzy przymykają na to oko i nie potrafią takim sytuacjom zapobiec. Nie zdają sobie sprawy, że w ten sposób wspierają późniejsze zachowania swych pociech, które wynalazły choćby metodę "na wnuczka".
Przemoc nie może być lekarstwem
Kiedy już bezkarnie mały łobuz przebrnie przez podstawówkę i weźmie się za robotę zarobkową, na resocjalizację jest trochę za późno. Karuzela się rozpędziła. Dlatego słyszymy, że mąż znęca się nad rodziną, inny wydziela małżonce grosze z własnego portfela, nie smakuje mu słona zupa albo uchyla się od płacenia alimentów. Znerwicowane kobiety swoje żale wylewają na dzieciach, niepełnosprawnych, sąsiadkach, koleżankach z pracy... I koło się zamyka, a ofiar przybywa.
Na naszych oczach rodzi się nowa warstwa społeczna. Są to ludzie nieprzestrzegający podstawowych norm społecznych, katolicy, którzy zapomnieli o Dekalogu, homo sapiens, którzy od lat nie wzięli do ręki żadnej książki. Za to potrafią dręczyć innych, bo to im sprawia satysfakcję. Że istnieją inne wartości, nie wiedzą. Satysfakcję sprawia takim ludziom dokuczenie innym. Jeśli nie mają odwagi stanąć twarz w twarz z ofiarą, instalują się w świecie wirtualnym, licząc na anonimowość.
Jest to apel do osób, które z racji wykształcenia i sprawowanych funkcji mają realny wpływ na wychowanie: Proszę znaleźć sposób na skuteczne przeciwstawienie się wszechogarniającej nas przemocy zanim będzie za późno, zanim zaburzone osobniki kompletnie zawładną naszymi ulicami, szkołami i zakładami pracy oraz światem wirtualnym.
Maria Kosecka