Marzenna Bracka-Kondracka fot. Konrad Kosacz/elblag.net
Od parunastu lat prowadzi Wydawnictwo "Uran", jest też redaktor naczelną pieczołowicie wydawanego kwartalnika Magazynu Elbląskiego. Zaczynała od zera, a w zasadzie od marzeń. I to wystarczyło, by stworzyć miejsce, gdzie wydaje się nieprzeciętne publikacje nie tylko o tematyce elbląskiej. - To mój drugi dom, tu spędzam najwięcej czasu i tu się spełniam - mówi Marzenna Bracka - Kondracka, uczestniczka i jedna z 50 bohaterek projektu "Galeria El jest kobietą 50+".
Pani Marzenno, co w duszy gra kobiecie 50+?
No... wszystko. Oczywiście muzyka, praca, dom, dzieci, rodzina, różne twórcze przedsięwzięcia, spełnianie marzeń, wspomnienia wczesnej młodości. To wszystko w głowie jest i to się nakłada na to, co później się z nami dzieje i co chcemy jeszcze ciekawego w życiu zrobić, w czym chcemy się tak do końca spełnić.
I znalazła Pani magiczną receptę na to, by robić w życiu to, co się lubi?
To znaczy, zawsze pasjonowała mnie sztuka. Ona była we mnie od dziecka. Zawsze pięknie malowałam, rysowałam, śpiewałam, grałam na fortepianie, obkładałam się książkami... Zawsze byłam wrażliwa na piękno, pewne rzeczy mnie urzekały i zostawały te obrazy na długo w mojej głowie. Dążyłam do tego, by robić różne rzeczy, tego było tak wiele, że ciężko było się skoncentrować ciągle na jednym, ale w końcu przyszedł czas, gdy założyłam firmę i myślę, że w tej firmie się spełniam. Jedno z tych marzeń udało się w jakimś stopniu zrealizować. Oczywiście pewne rzeczy uciekły, już nie ma czasu na to, by je dogonić, ale ta wrażliwość na sztukę, na człowieka, ona została. Wiele dobrego chcę jeszcze zrobić, dla siebie, dla ludzi, dla sztuki. To co mogę, to robię dla Elbląga, dla elblążan. Mimo że muszę firmę utrzymać, że muszę myśleć o finansach, o tym żeby starczyło na bieżące wydatki, a wolne chwile poświęcam na wymyślanie tych twórczych rzeczy.
Artystka i bizneswoman w jednym?
Myślę, że to jest w tej chwili mój świat. Oczywiście że są cudowne, relaksujące momenty, gdzie czuję się jak ryba w wodzie, ale tak jak w każdej firmie jest mnóstwo stresów i wówczas nie jest tak cudownie i różowo. Prowadzić dzisiaj firmę, w tak małym mieście, gdzie pracujemy na drobnych zleceniach, jest tego dużo, gdzie każde zlecenie to stres, klienci oczekujący szybkich terminów realizacji i wysokiej jakości za niezbyt wysokie ceny, to naprawdę wymaga wielkiej pracy ode mnie i całgo wydawnictwa.
A skoro tak dużo czasu spędza Pani w wydawnictwie, to czy jest jeszcze czas na odpoczynek?
Myślę, że odpoczywam wieczorami, będąc ze swoją rodziną, od czasu do czasu wyjeżdżając gdzieś w plener, czy w świat. Myślę, że ten czas musi się znaleźć, nie jest go dużo, ale czas dla rodziny, dla wspólnego spędzania chwil, musi być.
Pani zdaniem czas po 50 płynie wolniej czy szybciej?
Myślę, że dużo szybciej, zwłaszcza kiedy tak się intensywnie pracuje jak ja.
Myśli Pani o emeryturze?
Nie, chyba nigdy nie pójdę na emeryturę, taką prawdziwą emeryturę.
Nie wyobraża sobie Pani siedzenia w domu, w kapciach...?
Nie wyobrażam sobie, bo myślę, że jeżeli tylko zdrowie dopisuje, to jest tyle różnych zajęć, w tak różny sposób można się udzielać – jeśli nie typowo zawodowo, to społecznie. W Elblągu jest tyle osób potrzebujących, tyle instytucji, że człowiek twórczy, bo za taką osobę siebie uważam, znajdzie miejsce na ziemi, w mieście, gdziekolwiek, w każdej chwili.
Czy mądrość, Pani zdaniem, to domena wieku?
Myślę, że oprócz mądrości liczy się też doświadczenie. Mądrość to coś wewnątrz człowieka, to sprawa wyboru w życiu. I tu trudno powiedzieć, bo czasem są lepsze, czasem są gorsze wybory, oczywiście to jest to doświadczenie – że cały czas się czegoś uczymy w życiu, ale mądrość jakąś jednak trzeba posiadać, mieć ją w środku. Ale szaleństwa też trzeba troszeczkę mieć.
Wspomniała Pani o dojrzałości, doświadczeniu i poniekąd o dystansie. Która z tych cech według Pani, dla kobiety 50+ jest najważniejsza?
Wie pani, ja się do tej pory nie uważam za bardzo dojrzałą kobietę. Mam w sobie jeszcze tyle młodzieńczego szaleństwa. Czasem coś robię, bo chcę, tak jak miałam 20 lat. Oczywiście człowiek jest bardziej ostrożny i w niektórych momentach jest w stanie zastanowić się, czy dobrze robi. Myślę, że to się też wiąże z doświadczeniem, ale czuję się tak młodo - stety i niestety, że nie myślę o tym, że jestem już stara, dojrzała i bardzo ostrożna. Zawsze w sobie miałam coś takiego, że lubiłam wybiegać lekko w przyszłość. Co będzie jeśli postąpię tak czy inaczej. Ale wszystkiego przewidzieć się nie da, bo życia nie da się przewidzieć i nie ma mądrych, jeśli chodzi o życie. Każdy sobie wybiera drogę, taką czy inną, i od tego wyboru, jaką drogę się wybierze, jakiego partnera w życiu się wybierze, zależy czy będzie szczęśliwy, spełniony.
A wiek 50+ bardziej w życiu pomaga czy przeszkadza?
Czy pomaga w życiu? Jeżeli ma się pracę, którą się lubi, jeżeli ma się rodzinę, którą się kocha, to myślę, że wiek zupełnie nie przeszkadza. Jeżeli tylko jest się zdrowym, jeżeli się człowiek szanuje pod względem zdrowotnym – zdrowo odżywia, nie stosuje używek, to myślę, że życie się toczy w zupełnie normalny sposób. Czasem są takie momenty, że człowiek żałuje, że nie ma tych 20 lat mniej. To naturalne, ale z drugiej strony coś tam zawsze z człowiekiem się dzieje, to już nie jest to samo, co te kilkadziesiąt lat temu.
Mimo upływu lat, ciągle czuje się Pani młodo.
Tak. Lubię się ubrać, lubię ładnie wyglądać, lubię od czasu do czasu popatrzeć w to lustro... choćby dla męża, żeby mu się żona ciągle podobała. Więc kobieta musi być kobietą. Absolutnie! Gdy zaczyna być mężczyzną, to też działa na niekorzyść.
Działa na swoją szkodę?
Dokładnie. Nawet dla siebie, dla własnego samopoczucia, ale też dla ogółu. Dobrze jest popatrzeć na zadbaną kobietę, na uśmiechniętą, zadowoloną, pomimo zmęczenia, pomimo różnych stresów, ale mimo wszystko wtedy dochodzi się do normy i jest wszystko w porządku.
Jakie plany na przyszłość ma Marzenna Bracka - Kondracka?
To są oczywiście sprawy związane z firmą, jakieś ciekawe rzeczy wydawnicze, jakieś plany rodzinne... Zawsze się o czymś marzy, bo te marzenia muszą być w człowieku, a jeśli ich nie ma, to jest bardzo źle. Można wtedy myśleć tylko o śmierci.
Marzenia są dla Pani jak powietrze?
Tak. Marzenia muszą być. Wiem, że nie wszystkie mogą się spełnić, ale teraz kiedy, już jestem na tyle dojrzałą kobietą, wiem, które mogę jeszcze spełnić. Właśnie na tym to doświadczenie polega, bardziej realistycznie świat się przedstawia i konsekwencje pewnych działań.
Czuje się Pani kobietą sukcesu?
W pewnym sensie chyba tak. Czuję, że wiele zrobiłam dla tego miasta. Bardzo kocham Elbląg, świetnie się tu czuję, też klimatycznie... Mam to wewnętrzne przekonanie, że coś ciekawego jednak zrobiłam. Też dla paru ludzi zrobiłam kilka ciekawych rzeczy, troszkę dla siebie, dla pomocy innym. Mam odczucie, że jednak to, co robię, to na pewno jest ważne, zwłaszcza, że nikt mnie nie finansuje. Jestem kobietą, która zaczęła dosłownie od zera, jeśli chodzi o finanse, od pewnych wizji i marzeń. Jestem na własnym rozrachunku, a to że niektórzy mnie mniej lub bardziej doceniają, to często się nawet nad tym w ogóle nie zastanawiam. To są moje odczucia i moja ciężka praca, której się poświęcam, bo w tym wieku mogłabym w zupełnie inny sposób spędzać czas – tylko i wyłącznie na przyjemnościach, ale tak nie jest.
Ciągle mam wrażenie, że tego czasu jest za mało, ale staram się to wszystko pogodzić. Myślę, że moja rodzina też mnie docenia i nie mam nieprzyjemności w domu. Ważne jest, by pogodzić tę pracę z rodziną, ułożyć sobie ten cały świat wokół siebie, żeby wszystko grało, co nie jest takie proste.
I wtedy wszystko w duszy gra.
Dokładnie tak. Są momenty naprawdę ciężkie... żeby zdążyć z wszystkim na czas, żeby wszyscy byli wokół zadowoleni. Ale tej umiejętności nabiera się z wiekiem.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Z Marzenną Bracką - Kondracką rozmawiała Agnieszka Światkowska