fot. Rafał Kadłubowski
Od stycznia definitywnie wygasa program „Rodzina na swoim”. I wygląda na to, że – wbrew zapowiedziom rządu – nic go nie zastąpi. Ponadto Rząd Donalda Tuska chce pozbawić ulgi na dziecko rodziny z jednym dzieckiem w sytuacji, kiedy ich roczne dochody przekraczają 112 tys. zł, a także odbiera wszystkim korzystającym z internetu możliwość odliczania ulgi internetowej.
Program "Rodzina na swoim", mówiąc najogólniej, polegał na dofinansowaniu odsetek od kredytów na cele mieszkaniowe przez pierwsze 8 lat ich spłacania. Dotyczyło to zarówno mieszkań kupowanych na rynku pierwotnym, jak i wtórnym, jednak przy pewnych ograniczeniach dotyczących metrażu takich mieszkań, jak i przeciętnej ceny metra kwadratowego mieszkania.
Przez pierwsze lata po jego wprowadzeniu nie cieszył się on specjalnym zainteresowaniem, ponieważ atrakcyjną alternatywą były niskooprocentowane kredyty we franku szwajcarskim, udzielane bez żadnych biurokratycznych ograniczeń.
Jednak kryzys finansowy, a w konsekwencji gospodarczy, uzmysłowił kredytobiorcom ryzyko kursowe związane z kredytami walutowymi, dodatkowo doprowadził do spadku cen mieszkań na rynku pierwotnym i wtórnym, a tym samym coraz więcej mieszkań spełniało warunki cenowe programu.
Kredyty w ramach programu „Rodzina na swoim” stały się do tego stopnia popularne, że do roku 2011 rodziny nabyły około 160 tysięcy mieszkań. Mimo niekorzystnych zmian w tym programie dokonanych przez ówczesny rząd w roku 2011, jeszcze w roku obecnym rodziny nabędą około 40 tysięcy mieszkań.
Oprócz tego, że zniknie program "RnS", rząd również ma zamiar pozbawić ulgi na dziecko rodziny z jednym dzieckiem w sytuacji, kiedy ich roczne dochody przekraczają 112 tys. zł, a także odbiera wszystkim korzystającym z internetu, możliwość odliczania ulgi internetowej. Wbrew pozorom nie będzie dotyczyło to rodzin, które są krezusami. Wystarczy, że oboje rodzice będą zarabiali w okolicach średniej krajowej i już nie będą mogli skorzystać z ulgi na wychowanie dziecka. Jako rozwiązanie o charakterze prorodzinnym przyjęte zostało z kolei podwyższenie ulgi podatkowej o 50% (do 1668 zł) na trzecie i podwojenie (do 2200 zł) na każde kolejne dziecko tyle tylko, że rzadko która rodzina wielodzietna ma takie dochody, aby móc odliczyć od podatku ulgi w takiej wysokości.
Okazuje się, że zabranie ulgi na jedno dziecko i dodanie 50% ulgi na trzecie, 100% na kolejne dziecko (sytuacja rodzin z dwojgiem dzieci pozostaje bez zmian) przyniesie budżetowi państwa oszczędności w wysokości około 150 mln zł. Wcześniej już zdołano zabrać becikowe (czyli świadczenie z tytułu urodzenia dziecka) rodzinom, w których miesięczny dochód na członka rodziny przekracza kwotę 1922 zł, a oszczędności z tego tytułu wyniosą kilkadziesiąt milionów złotych.