› OGŁOSZENIA
› FIRMY
› ARTYKUŁY

„Nienawidzę mojej matki” – mówi siedemnastoletnia Magda, córka alkoholiczki

› bieżące ponad rok temu    3.07.2017
Witold Chrzanowski
komentarzy 2 ocen 1 / 100%
A A A
„Nienawidzę mojej matki” – mówi siedemnastoletnia Magda, córka alkoholiczki fot. internet

Nie, na wakacje nie pojedzie. Jak co roku będzie siedzieć w domu. Ma tylko jedno marzenie: żeby było spokojnie, bez awantur. Nie, nie boi się bicia. Boi się, że kiedyś sama nie wytrzyma i uderzy. Matka, jak wypije, powtarza jej ciągle, że jest najgorsza. To oskarżenie nie robi już jednak na niej specjalnego wrażenia. Nie wytrzymuje tylko jednego - „mamlania”. Matka zataczając się chodzi za nią i patrzy wzrokiem skrzywdzonego psa. „Robi z siebie ofiarę, a tak naprawdę to ja nią jestem. Zmarnowała mi życie” - mówi siedemnastoletnia Magda.

Dopóki żył ojciec, wszystko było, mniej więcej, w porządku.

Chronił mnie przed matką. Brał na siebie wszystko. Gdy chciałam pomóc mówił: „dziecko, to moja sprawa”. Ale tato zmarł dwa lata temu i skończyło się moje dzieciństwo. Zostałam z matką sama. Wtedy poczułam, jak bardzo jej nienawidzę. Za to, co mi zrobiła, ale także za śmierć ojca, któremu teraz stawia ołtarzyk, a wcześniej zrobiła piekło na ziemi – opowiada młoda dziewczyna.

Matka nie jest prymitywna. Ma wyższe wykształcenie, szerokie zainteresowania. Potrafi ciekawie opowiadać. Jest tylko jeden problem: pije.

Zaczęło się trzy lata przed narodzinami Magdy. Kieliszek, dwa po pracy ze znajomymi lub przyjaciółmi. Dobry nastrój, luz. Tak było mniej więcej rok. Później, gdy zaczęła „pociągać” w pracy z cenionego pracownika zmieniła się w osobę trzymaną z łaski. Do czasu.

Gdy ojciec odebrał ją kolejny raz pijaną, szef firmy zaproponował, żeby złożyła wypowiedzenie za porozumieniem stron. Ojciec prosił, ale tamten stwierdził krótko, że tylko to może zrobić. Jedyną ewentualnością było zwolnienie dyscyplinarne – mówi Magda.

O tym wszystkim dowiedziała się po latach od rodziny. Wtedy, gdy kokon, którym chronił ją ojciec przed matką alkoholiczką został brutalnie rozerwany

Wówczas zdała sobie też sprawę z tego, że prawdę o stanie matki znała od dawna. Może w inny sposób niż dorośli, ale nie mniej realny – na poziomie instynktu.

Gdy wchodziła do mojego pokoju - wychodziłam. Nie cierpiałam być z nią sam na sam. Nigdy nie zapraszałam do domu koleżanek, bo wstydziłam się matki. Nie wiedziałam wtedy, co było przyczyną jej wiecznej ospałości, niewyraźnej mowy, zataczania się, pretensji do wszystkich. Tato tłumaczył, że „mama źle się czuje”, a potem, że „mama jest chora”. Gdy żył to mi wystarczało.

Ojciec zmarł, gdy miała piętnaście lat.

Trafił do szpitala na prosty zabieg chirurgiczny, ale już z niego nie wyszedł. Lekarz powiedział rodzinie, że „nie miał woli życia”. Tatuś był bardzo zmęczony. Nie chciał żyć – w oczach dziewczyny pojawiają się łzy.

Ojciec śnił się jej wielokrotnie. Może dlatego, że ciągle go przyzywała. Nie były to jednak dobre sny. Czasami goniła ojca, który szedł przed nią ulicami nieznanego miasta. Raz zdarzyło się, że we śnie wrócił. Był jednak jakiś inny – już nie opiekuńczy, ale zniechęcony i bardzo zmęczony.

Gdy zapytałam, czy zostanie, nie odpowiedział tylko popatrzył na mnie znużonym wzrokiem – opowiada dziewczyna.

Po roku sny się skończyły. Został tylko koszmar na jawie. Kolejne wizyty pogotowia. Odwożenie matki do szpitala na kroplówki i kolejne odtruwania.

W końcu, gdy miała wszystkiego dość, rodzina podjęła decyzję o oddaniu matki do specjalistycznego ośrodka. Była tam jeden dzień.

Zrobicie państwo, jak chcecie – powiedziała rodzinie dyrektorka placówki, ale według mnie pobyt tej pani u nas niczego pozytywnego jej nie przyniesie. I rzeczywiście, jak relacjonowała Magdzie, ciotka, która odwiozła matkę do ośrodka, pacjenci placówki przypominali chorych z sanatorium z powieści Bruno Schulza (Magda później przeczytała tę książkę).

Wybacz, nie miałam serca jej tam zostawić – stwierdziła ciotka po odwiezieniu matki do domu.

Dzisiaj ciotka stanowi jedyne oparcie dla młodej dziewczyny.

Nie wiem, co bym bez niej zrobiła – mówi Magda.

I zastanawia się – „jak długo jeszcze…”

 

Imię bohaterki artykułu zostało zmienione

dodaj zdjęcia Masz swoje autorskie zdjęcia? Dodaj je do naszego tekstu.

Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 9

  • 0
    ZADOWOLONY
  • 0
    ZASKOCZONY
  • 0
    POINFORMOWANY
  • 0
    OBOJĘTNY
  • 7
    SMUTNY
  • 0
    WKURZONY
  • 2
    BRAK SŁÓW
Komentarze (2)

Multiplatforma internetowa elblag.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane (regulamin).

dodaj komentarz› pokaż według najstarszych
~ KasiaK
ponad rok temu ocena: 0%  2
Smutne to, ale doskonale wiem co przeżywa ta dziewczyna. Matka powinna być opoka, wzorem, ostoja. Moja również nigdy taka nie była. Wazniejsi byli koledzy, koleżanki, woreczka. Wszystko było ważniejsze od własnej córki. Mając 10 lat trafiłam na wychowanie do dziadków. Wcale nie było tam lepiej. Oni również lubili wypić tyle, że pracowali i utrzymywali rodzinę. Moja matka nie robiła nawet tego. Przyjeżdżala do dziadków kiedy miała ochotę. Teraz mam 42 lata. Nienawidzę jej za zmarnowane nieszczęśliwe dzieciństwo i potworne braki emocjonalne.
odpowiedz oceń komentarz 0 2
wpisy tej osoby zgłoś do moderacji
~ Heidi24
ponad rok temu ocena: 50%  1
Bardzoo poruszajaca historia przerażająca i smutna. Alkoholizm to trudna i niestety śmiertelna choroba. Wiem przez co młoda dziewczyna przechodzi bo sama miałam podobny problem w domu. Nie z mama a Tata alkoholikiem. Mój ojciec przestał pić gdy ja skończyłam 21 lat. Dzis mam 35 lat moj ojciec jest nadal trzezwy. To był i jest cud wymodlony u Pana Boga przez lata. Więc życzę wytrwałości i wiary dużo siły dla Ciebie młoda dziewczyno. Wiesz że wszystko jest możliwe!! !
odpowiedz oceń komentarz 2 2
wpisy tej osoby zgłoś do moderacji
Warmia i Mazury regionem zjednoczonej Europy Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego
Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007-2013.