Ile wystarczy słów, by się porozumieć bez trudu? Po polsku czterech. Oczywiście tych najbardziej wulgarnych. Uwaga, tekst dozwolony od lat 18. Wystąpią w nim w roli głównej bardzo brzydkie słowa na "k", na "ch" oraz na "j" i na "p". W 2011 roku powstał Słownik polszczyzny rzeczywistej”, potwierdzający to co wiadomo od dawna - że my Polacy mamy bardzo giętki i elastyczny język.
Zastępują nam przecinki i kropki. Słownik polszczyzny rzeczywistej to aktualny język, który ma tę zaletę, że jest prosty w użyciu. Słowo „ku..a” ma ok. 70 funkcji i 40-50 znaczeń. Jest takim dżokerem, można je wykorzystywać w różnych kontekstach. Może oznaczać: „a niech to”, „no co Ty”, „niestety”, „w rzeczy samej”, „żona”. Niektórym ludziom wystarczą cztery słowa i trochę składni. To nowy język, a nie wulgaryzmy, i stąd jego rozprzestrzenienie.
A jakich my brzydkich słów używamy?
Wystarczyło zapytać, a odpowiedź przyszła po minucie;) Jeden ze znajomych odpowiada wręcz poetycko: „Kwiecień plecień bo przeplata, wj...ł zimę, zamiast lata. Taki z niego ch..”. Albo „Tusk dop...ł takie podatki, że nawet wiosna z kraju spier...a.. - odpisała z kolei znajoma. Zatem to już zupełnie normalne i zwyczajne, że komentując otaczającą nas rzeczywistość używamy bardzo mięsistych zwrotów, a opisując coś naprawdę wyjątkowego używamy słowa „wykur...ty” czy „wyje...y”. Znacznie lepiej wychodzi nam narzekanie i komentowanie. Dziś, jeśli coś nam się nie podoba mówimy dosadnie i krótko: „Idź pan w ch...”, albo „ja j...ę”. Sami widzicie, że wystarczą 4 słowa, by wyrazić całą gamę emocji.
Tym, którzy na co dzień posługują się nieprzyzwoitą „polszczyzną rzeczywistą” również w przestrzeni publicznej, przypominamy, że za taki proceder, zgodnie z art 141 Kodeksu Wykroczeń, grozi kara grzywny do 1500 złotych. Czasem więc warto ugryźć się w język i przemilczeć chęć powiedzenia „o ku...a”.