Barszcz Sosnowskiego w tempie niemal błyskawicznym wyrósł na temat i wroga numer jeden podczas obecnego sezonu ogórkowego. Polacy zaczynają tropić i szukać barszczu, niczym grzybów w lesie. Warto zatrzymać się na chwilę w tym całym szaleństwie i zastanowić o co w tym wszystkim chodzi.
Każdego roku jesteśmy zasypywani statystykami, ile to osób zatruło się grzybami, zaginęło podczas wycieczki w górach, utonęło na niestrzeżonych plażach i tak dalej, bez końca. Jako, że mamy tendencję do notowania sensacyjnych i przykrych wiadomości, nasz mózg zapamiętuje te dane liczbowe, traktując je jako tradycyjne, letnie incydenty spowodowane brawurą, a często głupotą.
Sam apel o zwracanie uwagi na barszcz nie jest głupi i przesadzony, gdyż ludzie w większości nie znają tej rośliny. Co gorsze i dziwniejsze, nie uczą o tym również w szkole na lekcjach biologii i przyrody. Pomijając młode osoby, których ten temat często nie interesuje, musimy wspomnieć o ludziach dorosłych. Tak zwani „miastowi”, których styczność z przyrodą jest zerowa, mają największe szanse na stanie się „ofiarą” Barszczu Sosnowskiego. Na szczęście jest wiele osób uprawiających ogródki, dzięki czemu potrafią rozróżnić chwasty od tego co sami wyhodowali.
Oczywiście należy powiedzieć, że Barszcz Sosnowskiego jest niebezpieczny. Każdy człowiek inaczej reaguje na wydzielaną przez niego toksyczną substancję. Kontakt z nią może spowodować silne poparzenia skóry, pęcherze, niegojące się rany, zapalenie skóry, błon śluzowych, spojówek. Pozostawia na ciele długotrwałe blizny, a sama jego woń może skutkować oparzeniem górnych dróg oddechowych, czy też wywoływać zawroty głowy, a nawet wymioty. Parzące właściwości nasilają się podczas upałów i dużej wilgotności powietrza.
Dlatego przede wszystkim należy zachować rozsądek. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wbiega w gąszcz chwastów z krótkich spodenkach. Idąc do lasu, na łąkę czy inne zielone tereny musimy mieć świadomość, że możemy trafić na różnego rodzaju zagrożenia, w tym Barszcz Sosnowskiego. Podobnie, na grzyby do lasu nie idziemy w krótkich spodenkach i w krótkim rękawku, o ile wiemy że możemy trafić na kleszcze, które w przypadku ugryzienia potrafią wywoływać poważne choroby.
Barszcz Sosnowskiego występuje głównie na terenach wilgotnych, blisko cieków wodnych, kanałów, rowów, na nieużytkach i odłogach. Jest rośliną dwuletnią: w pierwszym roku tworzy rozety liści, w drugim roku kwitnie, aby zamierać po zawiązaniu owoców i wydaniu nasion. Co gorsze, jeden okaz potrafi wytworzyć nawet do 40 tysięcy nasion, co w krótkim czasie prowadzi do prawdziwej inwazji. Sam korzeń rośliny potrafi wrosnąć nawet do półtora meta w głąb ziemi. W sprzyjających warunkach barszcz Sosnowskiego dorasta do 3,5 metra wysokości. Ten niechlubny rekord czyni z Barszczu Sosnowskiego największą rośliną zielną w Polsce.
Barszcz Sosnowskiego pochodzi z Kaukazu, a do Polski trafił pod koniec lat 50. z ZSRR, dlatego też często nazywany jest „zemstą Stalina”. Barszcz miał być źródłem taniej paszy dla bydła, jednak po odkryciu jego licznych wad większość plantacji została porzucona, skąd roślina samoistnie rozprzestrzeniała się na nowe obszary.
W przypadku kontaktu z rośliną musimy wykonać dwa, podstawowe kroki. Po pierwsze, należy dokładnie umyć skórę wodą z mydłem, zgłosić się do lekarza i stosować jego zalecenia. Należy przy tym unikać działania promieni słonecznych w miejscu styczności z barszczem. Po drugie, zgłaszamy do właściciela terenu fakt występowania barszczu, aby zapobiec jego niebezpiecznemu rozprzestrzenianiu się.
Jeżeli nie wiemy do kogo należy teren, informację możemy zgłosić do straży Miejskiej lub Straży Pożarnej. Jak informuje nas kpt. Przemysław Siagło z elbląskiej jednostki Straży Pożarnej, strażacy w przypadku otrzymania informacji o Barszczu Sosnowskiego, zabezpieczają teren a następnie informują właściciela terenu o występowaniu tej niebezpiecznej rośliny. To on jest zobowiązany do zlikwidowania jej i tym samym zapewnienia bezpieczeństwa na posiadanym przez niego terenie.
Na walkę z rośliną, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przeznaczył w formie dotacji 4 miliony złotych. O tym fakcie powiadomione zostały już wszystkie samorządy z naszego regionu, które mogą ubiegać się o wsparcie finansowe.