On – gość niezbyt ciekawy, mógłby z oczywistych względów reklamować bojlery elektryczne. Przy nim ona – piękna, długowłosa blondynka. „Jest z nim dla kasy” – myślisz. To popularne przekonanie i być może masz rację. Znam jednak przypadki, będące zaprzeczeniem tego stereotypu. Jaka jest zatem prawda o kobietach? Czy spotykają się z nami tylko ze względu na zasobność portfela? W jaki sposób ocenić jej pobudki?
Wielu moich kolegów w początkowej fazie znajomości próbuje olśnić partnerkę. Na pierwsze randki pożyczają od kumpli auto, bo własną maszyną, nadszarpniętą zębem czasu, mogą wozić już tylko własny tyłek i worki kartofli, a i to najlepiej po zmierzchu. Niektórzy czynią ten ogromny wysiłek i kupują nowe skarpetki, najlepiej czarne i w sześciopaku (i tak się przydadzą, a po praniu nie będzie problemu z dobraniem par). Większość, bez względu na stan majątkowy, sili się na wizytę w drogiej restauracji. Wszystko na „pełnym wdechu i prostym kręgosłupie”. Ale czy ma to większy sens?
Do przemyśleń w tej kwestii skłoniły mnie obserwacje bliższych i dalszych znajomych, a w szczególności ich miłosnych perypetii. Otóż okazuje się, że w wielu przypadkach sprawdza się stare powiedzenie, które głosi, że im więcej pieniędzy zainwestujesz w kobietę, tym mniejsze prawdopodobieństwo na długi i szczęśliwy związek. Jak zatem sprawdzić, czy zależy jej wyłącznie na Twojej kasie? Sposobów jest wiele. Bądź oryginalny. Jeśli spodobała Ci się dziewczyna przy barze, zazwyczaj stawiasz jej drinka. Wyróżniłeś się? Nie! Jesteś jednym z wielu. Jak więc zwrócić jej uwagę? Kobiety są z reguły słuchowcami, dlatego dobry żart i wciągająca rozmowa (nie monolog) potrafią zdziałać cuda. Po chwili sama zaproponuje drinka, by tę cudowną chwilę przedłużyć. Zawsze możesz też wypróbować stary chwyt (tylko w sytuacji, gdy dostrzeżesz zainteresowanie Twoją osobą): „Postawisz mi w końcu drinka? Zaraz mi zaschnie w gardle”. Inteligentna przynajmniej doceni Twoje poczucie humoru, spragniona (w sensie dosłownym, odwodnionych przecież mnóstwo) co najwyżej wydmie usta i się ulotni. Mała strata.
Randki, nazwijmy je all inclusive, nie są w początkowej fazie znajomości wskazane. Zdecydowanie polecam niezbyt kosztowne randki. Piknik, długi spacer z przerwą na kawę w barze szybkiej obsługi, lodowisko – możliwości niewymagających wielkich nakładów finansowych jest dużo. Po co zapraszać dziewczynę na kolację do drogiej restauracji? Będziesz jednym z wielu. Zadowolisz laskę po prostu znudzoną lub głodną, uwielbiającą lansować się w miejscach opatrzonych co najmniej czterema gwiazdkami. A przecież nie o to Ci chodzi.
Nie ma co się czarować. Życie w luksusie to wygoda i przyjemność, dlatego wiele kobiet trzyma się facetów z grubym portfelem, choć skrycie marzy o mężczyźnie nietuzinkowym, inteligentnym. Dlatego nie przesadzajcie panowie z drogimi prezentami. Nie musicie nimi rekompensować braków intelektu, bo rozłożycie ją na łopatki pomysłowością. Zadbajcie o to, by choć czasem randka była zaskoczeniem. Wartościowa dziewczyna na pewno to doceni.
Nie inwestując w kobietę większej gotówki, pozbędziesz się tej, której zależy wyłącznie na kasie. Po prostu nie będzie Tobą zainteresowana. I dobrze. Prawdziwego uczucia nie da się kupić. Tego kwiatu pół światu. Na pewno znajdzie się sporo szczerych, chcących się po prostu zakochać, dziewczyn. I nawet jeśli pieniądze będą dla nich ważne, to nie będą najważniejsze. Takie znajdujcie, takich Wam życzę.